czwartek, 24 kwietnia 2014

Dzień dziewiąty

Wiosna

Niedziela, 12 maja

Motto:

'There's more to fishing than catching fish.'

Bob Wyatt, 'Trout Hunting'


Może dzisiaj się konkretnie ruszą. Oby...

Nie ruszyły się. Chociaż łowiłem w sprawdzonych miejscówkach, używając całego kunsztu. Łowiąc tonącą linką metr po metrze. Łowiąc w rzadkich trzcinach. Robiąc wszystko, co potrzeba, do 20:05 byłem bez ryby.

W naszym wędkarskim życiu miewamy upadki i wzloty. Dni i chwile wspaniałe, jak i kompletnie beznadziejne.  Trzeba więc wyrobić sobie odrobinę filozoficznego dystansu do naszej pasji. To, czy złowię szczupaka czy nie, nie ma tak naprawdę większego znaczenia. Nijak to nie wpłynie na moje życie. Tak, czy inaczej odniosę korzyść, bo ruch na świeżym powietrzu jest zdrowy, a nawet bezskuteczne wędkowanie odpręża. Muszę jedynie starać się o zachowanie dobrego rzemiosła. To znaczy, łowić starannie, niczego nie odpuszczać. Myśleć przez cały czas, co można jeszcze zrobić, by jednak połowić.

Pierwsza rzecz, to łowić w miejscach, gdzie wiemy (wierzymy), że są ryby. Jak pisze pewien myśliwy na początku swej książki o polowaniu na jelenie: 'Udaj się do miejsca, gdzie znajduje się dużo jeleni.' (Leonard Herter, 'How to Hunt Deer'), cytuję za wzmiankowanym Bobem Wyattem.

Tutaj jest dużo szczupaków. Zdarza się, co prawda sytuacja, że jakaś miejscówka, gdzie polska (lub niemiecka) ekipa łowiła regularnie przez tydzień, jest na jakiś czas wyjałowiona, ale można znaleźć inne. Presja wędkarska jest tu raczej umiarkowana. Znam tu masę miejscówek i cały czas znajduję nowe. O tej porze roku szczupaki jest nietrudno  znaleźć, bo ciągle przebywają w pobliżu zatok, trzcinowisk i płytkich zarośniętych blatów, gdzie odbyły tarło.

Trzeba też próbować różnych much, ale nie można z tym przesadzać.  Kiedy długo nie mam brań, to rozważam zmianę muchy, ale muszę znaleźć do tego jakieś logiczne uzasadnienie. Napiszę kiedyś więcej o zasadach doboru muchy, ale ogólnie jeśli mucha przypomina wielkością i sylwetką to, co szczupaki tu najczęściej jedzą, to nie ma co jej zmieniać. Lepiej już  zmienić głębokość lub/i tempo jej prowadzenia.

Warto pamiętać, że szczupaki nie żerują 24 godziny na dobę. Więc trzeba być w miejscu, gdzie są szczupaki i na dodatek wtedy, kiedy jakieś aktywnie żerują. Dlatego okres Wielkiego Żeru po tarle jest tak przez wędkarzy lubiany. Szczupaki żerują wtedy przez większą część doby, właściwie bez przerwy i nawet niewprawny wędkarz dobrze połowi.

W tę niedzielę musiałem stosować te wszystkie rzeczy, by nie poddać się frustracji i przygnębieniu. Zmieniałem więc miejscówki, linki i muchy, starając się łowić dokładnie i dobrze technicznie. Ale przez cały dzień nie miałem kontaktu z rybą. Nawet wzrokowego. Jednak w końcu doczekałem się brania, a nawet dwóch.

Pierwszego szczupaka złowiłem pięć po ósmej wieczorem, po dalekim rzucie równoległym do trzcin. Było tam płytko, jakieś półtora metra, więc linka pośrednia, na końcu biało-niebieski śledź typu flatwing. Prawie cały hol sfilmowałem.
Wreszcie...


Ten pierwszy
 Następny szczupak na ten sam zestaw. Rzut pod brzeg, między rzadkie trzciny. Widziałem wyjście ryby w postaci wiru na prawo od muchy, na bardzo płytkiej wodzie pod samym brzegiem. Zassał muchę jakieś 5 metrów od brzegu. Hol tego szczupaka sfilmowałem w całości: od brania, do uwolnienia.



Zdarzenia te miały miejsce w okolicach trzcinowiska przy dużej czerwonej boi. W scenerii pogodnego zachodu słońca w szkierach szwedzkich.

Jesień

 Czwartek, 17

Ciśnienie w nocy spadło i wynosi obecnie 1006 hP, temperatura powietrza 7,5 stopnia.

Trochę nietypowy dzień. Ogólny wynik: 7 szczupaków i 5 okoni - 12 ryb. Nie najgorzej. Łowiłem dzisiaj jedynie w zatoce za Byczą Wyspą. Miałem połowić tam tylko chwilę i planowałem główne łowienie w okolicach 4 Pikes, ale tam już nie dotarłem.

Zatrzymałem się (oczywiście) przy trzcinach, gdzie wczoraj złowiłem 8 sztuk. Dzisiaj było tam pusto. Złowiłem jednego małego w okolicach przerwy między trzcinami. Zaczęło padać, mżyć i siąpić, więc nie chcąc płynąć szybko w deszczu, udałem się w koniec zatoki, gdzie wczoraj widziałem łódkę z miejscowymi. Zawsze warto obserwować tubylców. Oni przecież wiedzą najlepiej...  Sprawdziłem wieczorem w iSailorze. Jest tam ładna górka, o której nie wiedziałem. Obejrzę ją sobie jutro w naturze.


Górka - ta z krzyżykiem
Są też głębokie trzciny obok wraku jakiejś barki. Spędziłem tam ze dwie godziny poławiając okonie. Złowiłem 4 bycze: ponad 30 cm. Drugie tyle mi zeszło, gdyż mam zbyt ciężki sprzęt. Łowiłem je dziewiątką z linką Guidline’a #10 S1/S3 na Clousery. Przy okazji dołowiłem trzy szczupaki, a właściwie dwa szczupaki i szczupaczka.

Gdy pod wrakiem brania ustały, popłynąłem dalej łowiąc dokładnie przy trzcinach z południową wystawą przy wyjściu z zatoki. Złowiłem dwa kolejne. Na koniec obłowiłem mniejszą z dwóch wysepek - to ta poniżej górki na zrzucie umieszczonym wyżej. Jej południowo-wschodni, płytszy koniec z odchodzącym od wyspy dwu-trzymetrowym blatem porośniętym rogatkiem, jest interesujący. Miałem tu kilka wzięć okoniowych, parę szczupaczych. W rezultacie złowiłem jednego szczupaka i jednego okonia. Szczupak taki sobie, ale okoń byk: ponad 40 cm. I to było tyle na dzisiaj. 


Okoń na Clousera
Jutro ustawiam się bardziej na okonie. Niewiele ich złowiłem muchówką. Nowe to dla mnie doświadczenie i nader przyjemne. No i okoń ponad 40 cm, to trochę tak, jak metrowy szczupak.

Ciśnienie dalej spada i o 23:26 wynosi 998 hP. Jak przyjechałem było 1026... Nieźle spadło.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz