Wiosna
Wtorek, 7 majaPogoda, jak wczoraj. Ciepło, bezchmurnie. Dosyć silny wiatr z zachodu, który po 16 skręcił mocno i wieje teraz z południowego wschodu. Wczoraj przepłynąłem blisko 50 km. Dziś więc oszczędzam paliwo i łowię bliżej domu, wzdłuż zatoki. No i skąpstwo nie popłaca. Tutaj ryby jeszcze nie żerują. W rezultacie całodniowego machania muchówką tylko jeden niezły szczupak z rzadkich trzcin za zatoką z łabędziem. Tam gdzie w 2012 ładnie połowiłem na #8 Wonderline Orvisa z krótką tonącą końcówką. Dobrze, że go złapałem. W Szwecji jeszcze nigdy nie miałem dnia bez ryby. Głupio by było dzisiaj...
Wspomniany szczupak z rzadkich trzcin |
Ogólna, szczupakowa bryndza. Trzeba przestać się łudzić i zaakceptować fakt, że trafiłem w jedyną w ciągu roku czarną szczupaczą dziurę, kiedy to bezpośrednio po tarle szczupaki nie żerują. Zaczynają żerować, tydzień, dwa po tarle. I to jak żerować! Wtedy to się zaczyna ów opiewany przez Putramenta Żer Szczupaczy. Zwykle w Szwecji tarło odbywa się w pierwszej połowie kwietnia. Jak widać, długa zima przesunęła wszystko o dobre dwa tygodnie. Przyjechałem na samo tarło. Te dwie duże ikrzyce złowiłem tuż przed tarłem. Będę musiał ostro się starać, by jednak trochę połowić. Wczorajszy dzień udowodnił, że w cieplejszych miejscach mniejsze sczupaki już zaczynają żerować. Trzeba będzie poszukać płytkich trzcinowisk przy zatokach z ciemnym dnem, które najszybciej się nagrzewają. Trzeba będzie spędzić wieczór przy iSailorze i postudiować izobaty...
iSailor - bardzo przydatny do planowania tras na następny dzień |
Najważniejsze to nie tracić ducha. Myśl, myśl, myśl i machaj wędą...
Jesień
Sobota, 12
Wystartowałem późno, około 11. Ostatnio tak mi schodzi. Tłumaczę sobie, że przyjechałem tu dla przyjemności i nie muszę łowić cały czas. A już na pewno nie muszę stresować się tym, że nie łowię. Z drugiej strony, czytać to mogę w domu, a tak połowić to tylko tu. Muszę ździebko wcześniej startować, bo te 7 godzin łowienia, to trochę przymało i żal mi bardzo, kiedy dzień się kończy i muszę wracać. Dzisiaj wracałem prawie po ciemku. Nie problem - mam GPS w echosondzie i doskonałą mapę Bałtyku (44 XG Navionics Gold) na karcie SD. Musiałem jednak dobrze patrzeć, by zobaczyć przystań. Łódkę cumowałem i klarowałem w ciemnościach. Na szczęście, latarnie dają trochę światła.
Ten od kciuka. Ma jakiś taki złośliwy wyraz pyska... |
Przepłynąłem na drugą stronę toru pod wyspę. Tam złowiłem jednego na lewo od wystającego kamienia. Przestawiałem się w prawo, ale bez rezultatu. Następnie popłynąłem prosto na plażę, gdzie wczoraj miałem dwa. Najpierw stanąłem przy ładnych, płytkich trzcinach przed plażą, ale tam nic nie było, czy raczej nie było zainteresowane moją muchą. Przestawiłem więc łódkę 40 m w prawo i złowiłem dwa. Tam gdzie wczoraj - przy kępie trzcin na środku plaży. Prawdopodobnie te same, co wczoraj. Jeden spory, drugi mniejszy. Ten mniejszy brał na dwa razy: uderzył i się nie zaczepił. Zwolniłem tempo prowadzenia i poprawił w opadającą muchę, co mogłem obserwować, bo woda tam przezroczysta jak w akwarium.
Pierwszy okoń w tym roku. Blisko 40 cm. Jest tu ich sporo. |
Stado kumpli odprowadziło go do łódki.
Jutro muszę ruszyć wcześniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz