poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Dzień piąty

Wiosna

Środa, 8 maja

Dzisiaj zmiana pogody. Rano słonecznie, wiatr z południowego wschodu, ale niebo powoli się chmurzy od wschodu. W miarę upływu czasu robiło się coraz zimniej. Obłowiłem dokładnie moją ulubioną zatokę obok Przesmyku Śledziowego. W efekcie jeden szczupaczek na krawędzi trzcin, między pomostami, na bardzo płytkiej wodzie. 


Rzeczony szczupaczek z Deceiverem malowniczo zawiniętym

Obłowiłem całą zatokę i łowiłem dalej wzdłuż trzcinowisk i na blacie, gdzie złowiłem ikrzyce. Na koniec, przeczesałem dokładnie koniec zatoki zwabiony wielkimi stadami  małych śledzi żerujących na powierzchni na rojącej się ochotce. Powierzchnia wody literalnie pokryta była kółkami wychodzących śledzików i nie mogłem oprzeć się pokusie, by nie poszukać drapieżników pod nimi.Wszędzie jednak szczupacza pustynia. Okonie - na które skrycie liczyłem - również się nie ujawniły, choć widziałem, że jest ich tu sporo. Zabawiłem tu prawie dwie godziny -  do zmroku - zauroczony przepięknym krajobrazem, ciszą i spokojem tego uroczego zakątka. 

Również woda kipiąca od żerujących śledzi, w jakiś sposób nastrajała optymistycznie kojarząc się z pięknymi rójkami na Bachlawie, gdzie woda podobnie gotowała się od żerujących lipieni.  Łódka w międzyczasie wolno dryfuje na spokojnej wodzie pchana niewidocznym prądem w kierunku płytkiego końca zatoki, gdzie mam nadzieję na potarłowego szczupaka. Ale go nie znajduję, nawet w samym końcu zatoki, na płytkim.

Powoli zachodzi słońce i robi się coraz zimniej w przejrzystym skandynawskim powietrzu. Jestem niedostatecznie ciepło ubrany i wolno marznę w miarę jak temperatura powietrza spada. Zmarznięty, zakładam doskonałą, cienką kurtkę Vision na softshell Simsa, który jak zwykle mam na sobie, gdyż jest już tylko 8 stopni. Świetna kurtka (ta Vision) do szybkiego pływania. Jedyna, jaką mam, w której kaptur nie zamienia się w balon i pozostaje na głowie, bez podtrzymywania ręką podczas pływania z prędkością bliską 40 km/h.

Mam kłopoty z silnikiem elektrycznym. Po południu padł pilot. Bez pilota silnik jest całkowicie bezużyteczny. Może to tylko bateria i uda mi się go dziś wieczorem naprawić. Oby, bo już przywykłem do komfortu łowienia ze sprawnym silnikiem elektrycznym i pewnie by mi go brakowało. Z drugiej strony, to tyle lat obywałem się bez niego i też nieźle było. Jednak do dobrych rzeczy człowiek się szybko przyzwyczaja.

Opisywana zatoka, gdzie można również wygodnie wyjść na brzeg i zjeść posiłek.


Jesień

Niedziela, 13

Godzina 10:00. Temperatura powietrza 9,7 C, ciśnienie 1027 i spada mocno. 

Dziwny dzień. Piękna pogoda. Słońce, bezwietrznie prawie cały dzień. Przy takiej żarówie i spadającym ciśnieniu szczupaki żerowały chimerycznie.  W efekcie złowiłem tylko 8.

Wybrałem się znów dosyć późno, koło 10:30, ale rozliczałem się z gospodarzami, więc jestem poniekąd usprawiedliwiony. Wzięli ode mnie po xxx SEK za tydzień (tajemnica handlowa). Bardzo dobra cena za to co wynajmuję. Płaciłem już sporo więcej za gorsze. 

Popłynąłem od razu do Zatoki z Łabędziem, gdzie od wiosny nie byłem. Piękna woda. Trzciny, rogatek odpowiednia głębokość, ale niczego nie mogłem złowić, mimo uczciwej pracy. Wykonałem ze dwie setki rzutów nad pięknymi podwodnymi łąkami i pod nie mniej piękne trzciny bez najmniejszego kontaktu z rybą. Coś tu się popsuło.


Tu też dzisiaj nic...

Dopiero przy wyjściu złowiłem dwa małe, przy kamieniach, a następnie trzy - już bardziej konkretne - na zewnątrz. Nie ma tam trzcin. Gołe skały, ale jest za to piękny pas rogatka, jakieś 10 m od kamieni. I tam są szczupaki. Nowa miejscówka. 

Szóstego szczupaka - sporego - złowiłem w zatoczce za łódką, gdzie jadałem lunch. Pod brzegiem jest bajecznie piękne miejsce z trzcinami, rogatkiem i przezroczystą wodą. Niestety, są też zaczepy: resztki starych pomostów. Straciłem ładnego Deceivera z przyponem. Jak pech, to pech. Tracę jeszcze jednego w głupi sposób - poleciał w siną dal, gdyż odwiązała się agrafka. Muszę staranniej robić węzły. Ten drut dobrze się wiąże, ale to jednak nie żyłka. Dobrze chociaż, że nie z rybą...

Ostatniego szczupaka dzisiaj, złowiłem w Zatoczce Lodowej, pod kamieniami z prawej strony. Jak zwykle, wziął w pierwszym, czy drugim rzucie. Jeżeli szczupaki gdzieś są, to biorą.


Ostatni szczupak z tego dnia

Wracając, spotkałem rodaków, którzy mieli kłopot z łódką, ale nie potrzebowali pomocy, którą im zaoferowałem. Poznałem, że to nasi po kurwach, które mocno wybrzmiewały w szwedzkim powietrzu i dźwięcznie się niosły po szwedzkiej wodzie. Naszych zawsze można po tym poznać. Polska specjalność eksportowa.


Temperatura wody 11,8 C. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz