Największym problemem, kiedy planujemy wyprawę do Skandynawii, jest tak określić termin wyjazdu, by trafić w dobry okres żerowania ryb. Zwykle rezerwacje trzeba zrobić w grudniu, ewentualnie w styczniu. Nie wiadomo wtedy jak długo zima potrwa, kiedy szczupaki będą się tarły i kiedy zacznie się Wielki Żer po tarle.
Wiosną szczupaki dobrze żerują w okresie przedtarłowym, przestają żerować bezpośrednio po tarle. Zaczynają znowu intensywnie żerować dwa, trzy tygodnie po zakończeniu tarła. Nie jest to takie do końca proste, ale nie będę tu wchodził w szczegóły. Ogólnie jednak, można się trzymać tego, co napisałem wyżej.
Nieco inaczej sytuacje wygląda jesienią. Kiedy kończy się potarłowe żerowanie i rośnie temperatura wody na płyciznach, szczupaki (w większości) opuszczają zatoki tarliskowe i wracają do miejsc, gdzie przebywały przed tarłem. Zwykle są to miejsca głębsze: więc albo głębokie stoki w okolicach zatok, albo podwodne górki lub blaty. Kiedy jesień jest w pełni i woda dobrze się schłodzi, szczupaki wychodzą z głębszych miejsc i - podobnie jak wiosną - intensywnie żerują na płyciznach, które wtedy są pełne tegorocznego narybku. Planując wyprawę jesienną trzeba starać się trafić w ten okres.
Czytając mój blog, mogliście zobaczyć jak wygląda łowienie, kiedy przyjedzie się w niewłaściwym czasie. Zima w roku 2013 trwała bardzo długo i cały rytm natury był przesunięty w czasie o 2-3 tygodnie. Dlatego, celując w okres dobrego żerowania po tarle, nie trafiłem i przyjechałem w okresie, który jest najgorszy w całym roku z punktu widzenia intensywności żerowania szczupaków.
Ilość szczupaków łowionych w poszczególnych dniach |
Tego samego, tylko w mniejszym stopniu, doświadczyłem jesienią. Kiedy przyjechałem, większość szczupaków była jeszcze na głębokiej wodzie, gdzie jest trudniejsza do zlokalizowania. Wcześniej jesienią szczupaki żerują rzadziej i dlatego trudniej je złapać. Widać to dobrze kiedy się zestawi rezultaty moich dziennych połowów.
Ilość ryb łowionych w poszczególnych dniach |
Na wykresach widać wyraźnie, że gdybym przyjechał tydzień, dwa później - połowiłbym znacznie lepiej. Nie mniej, każdy kto łowi ryby wie, że jadąc na ryby nigdy nie możemy być pewni sukcesu, a wędkarskie życie uczy nas pokory. Zresztą, jak już wspomniałem, wędkarstwo to znacznie więcej, niż tylko łowienie ryb.
W tym roku asekuracyjnie zaplanowałem wyjazd na 20 maja. Zima była łagodna i krótka, więc lepszy termin byłby taki jak w ubiegłym roku. I bądź tu mądry! Ale nie żałuję. Szkiery w tym okresie są piękne. Dęby są już dobrze zielone, młoda trzcina wychodzi z wody i jest znacznie cieplej. Szczupaki żerują krócej, ale ciągle jeszcze dobrze. Mniejsza jest szansa złowienia czegoś dużego, ale ja za rekordami nigdy nie goniłem i nie będę płakał jeżeli niczego ponad metr nie złowię. Jest za to dobra szansa, że połowię duże jazie na lekki sprzęt (#6) i pływające muchy, a to fajna sprawa. Taki jaź to ma zwykle ponad 2 kg. No i najem się świeżych śledzi do oporu…